Czwarta fala pandemii COVID-19 jest już faktem w wielu krajach Europy. Czy i kiedy dotrze nad Wisłę, czy konieczny będzie wówczas kolejny lockdown oraz czy Polacy znów okażą się odporni finansowo na powtórne zamrożenie gospodarki – te pytania krążą dziś w debacie publicznej, jednak odpowiedź na nie jest wyjątkowo trudna. Dotychczasowe trzy fale zakażeń oszczędziły portfele większości konsumentów, lecz w niektórych regionach Polski nawet co 2. mieszkaniec odczuwa finansowe skutki koronakryzysu.
Sytuacja ekonomiczna Polaków oraz stopień wpływu pandemii na ich domowe budżety są mocno zróżnicowane regionalnie – wynika z badania Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego i Federacji Konsumentów, w ramach którego sprawdzono, w jakim stopniu kryzys wywołany COVID-19 uderzył rodaków po kieszeniach. Podczas gdy
na Podlasiu niewiele ponad jedna czwarta mieszkańców przyznaje, że odczuwa negatywne skutki koronawirusa w portfelu (28 proc.), w województwie opolskim, mazowieckim czy dolnośląskim uskarża się na ten problem już co drugi mieszkaniec regionu (kolejno 56 proc., 56 proc. i 50 proc. odpowiedzi).
W skali całego kraju 42 proc. osób przyznaje, że odczuwa wpływ COVID-19 na zasobność swojego portfela. Poza mieszkańcami woj. podlaskiego odporni finansowo na zawirowania gospodarcze okazali się mieszkańcy Wielkopolski i Podkarpacia – w tych regionach mniej niż jedna trzecia ankietowanych przyznaje, że ucierpiała finansowo podczas trzech fal zakażeń.
Co stanowi główny powód pogorszenia się sytuacji finansowej wielu konsumentów? Przede wszystkim wzrost wydatków. W skali kraju aż połowa Polaków narzeka,
że w ostatnich miesiącach wydaje więcej pieniędzy na poszczególne produkty i usługi (52 proc. wskazań). Co istotne, są regiony, w których odsetek tego typu deklaracji jest znacznie wyższy. Na Dolnym Śląsku aż 95 proc. mieszkańców skarży się na wzrost wydatków. W województwie opolskim wskazuje na ten problem dwie trzecie mieszkańców, a w Małopolsce czy na Podlasiu aż 6 na 10 osób przyznaje, że doświadcza wzrostu cen.
Większe wydatki to jednak nie jedyny problem, z jakim mierzą się konsumenci w czasie pandemii. Drugim najczęściej wskazywanym utrudnieniem jest bowiem obniżka wynagrodzenia, którą najmocniej odczuli mieszkańcy woj. podlaskiego (60 proc. wskazań). Z kolei największa obawa, jaka towarzyszyła pierwszemu zamrożeniu gospodarki wiosną ubiegłego roku, czyli masowe zwolnienia z pracy okazała się znacznie mniej bolesna. W skali całego kraju tylko 12 proc. ankietowanych przyznaje, że straciło zatrudnienie w czasie pandemii, choć są regiony, w których wskaźnik ten jest znacznie wyższy – dla przykładu, w woj. warmińsko-mazurskim aż 35 proc. straciło pracę,
a w woj. pomorskim 28 procent. W niektórych regionach znacznie bardziej dotkliwe niż utrata pracy okazało się czasowe zamknięcie miejsca pracy w związku
z obowiązującymi obostrzeniami. Tak zadziało się m.in. w woj. świętokrzyskim (65 proc. odpowiedzi) czy zachodniopomorskim (35 proc. wskazań). Na Podkarpaciu
czy w Lubuskiem, poza zwiększeniem wydatków, mieszkańcy borykali się ze zmniejszeniem wymiaru czasu pracy (kolejno 46 proc. i 36 proc. odpowiedzi).
Mimo że kondycja finansowa wielu Polaków mocno osłabła w ostatnim czasie, nie przekłada się to jednak na wzrost poziomu ich zadłużenia. „Niepewna sytuacja epidemiczna i gospodarcza wywołała wśród konsumentów wstrzemięźliwość konsumpcyjną, co przełożyło się na spadek zainteresowania produktami kredytowymi. Tylko 17 proc. ankietowanych przez nas osób przyznało, że sięgnęło po finansowanie z banków lub instytucji pożyczkowych w trakcie ostatniego roku. Z kolei 47 proc. respondentów zadeklarowało, że poziom ich zadłużenia nie uległ zmianie w trakcie pandemii, a niemal co 3. badana osoba przyznała, że nie posiada jakichkolwiek zobowiązań finansowych” – komentuje Agnieszka Wachnicka, prezes Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego.
Jak zatem konsumenci finansowali nadprogramowe wydatki? Głównie z oszczędności. W skali całego kraju 1 na 3 osoby wskazuje, że poziom zgromadzonych przez nich zaskórniaków stopniał w ostatnim czasie. W największym stopniu doświadczyli tego mieszkańcy woj. mazowieckiego, gdzie aż 48 proc. osób przyznaje, że naruszyło swoją poduszkę finansową. Z podobnym problemem mierzą się też mieszkańcy Dolnego Śląska (42 proc. wskazań). Co ciekawe, w przypadku niektórych województw pandemia sprzyjała zwiększeniu puli oszczędności – w największym stopniu zadziało się tak w Pomorskiem, gdzie co 5. osobie udało się odłożyć do skarpety nieco więcej niż zwykle oraz na Lubelszczyźnie, gdzie co 6. mieszkaniec zadeklarował zwiększenie sumy zaskórniaków. Relatywnie wielu osobom udało się powiększyć zasoby finansowe na Podkarpaciu i w Zachodniopomorskiem (po 15 proc. w obu województwach).
A kto w największym stopniu obawia się o stabilność dochodów w kolejnych miesiącach? Przede wszystkim mieszkańcy tych regionów, którzy najmocniej zostali dotknięci przez dotychczasowe trzy fale zakażeń. Chodzi o mieszkańców województwa opolskiego i dolnośląskiego, gdzie średnio co 2. osoba martwi się o swoją finansową przyszłość. Najmniej niepokoją się natomiast osoby z Podkarpacia, gdzie wskaźnik ten wyniósł 28 procent. Podkarpackie to zresztą jedno z województw, którego mieszkańcy w relatywnie niskim stopniu odczuwają skutki covidowego kryzysu w portfelu.
Więcej informacji o wpływie trzech fal pandemii COVID-19 na finanse Polaków znajduje się w raporcie Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego i Federacji Konsumentów: https://frrf.pl/finanse-polakow-po-trzech-falach-covid-19-raport-frrf-i-federacji-konsumentow/